Nowi sąsiedzi
Rozdział 15
Violetta wciąż siedziała obok Leona. Jednak już na niego nie patrzała. Cały czas spoglądała przed siebie. Leon natomiast zerkał na Viole. Wiedział, że po tym co się stało szybko mu nie wybaczy. Chłopak zastanawiał się też czemu. Przecież Diego to Diego. Zawsze źle ją traktował. Przynajmniej przy nim. Według niego. Rozmyślał tak dość długo. Nim się obejrzeli została tylko 1 godzina i będą na miejscu. Leon nie mógł wytrzymać tej ciszy, a Violetta miała już łzy w oczach. Nie wiedziała co zrobić. Gdzieś tam głęboko odczuwała ból przez ich bójkę. Nie dlatego, że coś mogło się stać jej chłopakowi, tylko Diego. Wtedy zastanowiła się czy może faktycznie Diego się zmienił. Znała go zbyt dobrze aby znów mu zaufać tak jak kiedyś. Dziewczyna kochała Leona. Nie była tylko pewna czy mocniej niż kiedy była z Diego. Tęskniła za jego(Diego) dowcipami i momentami kiedy ją przytulał. Na szczęście w tym momencie też zdała sobie sprawę z tego co zrobił. Przypomniała sobie cały ten ból i zaczęła go odczuwać na nowo. Nagle zaczęły płynąc jej łzy, spokojnie jedna po drugiej. Każda spływała tą samą drogą. Wtem jedna się oddzieliła i spadła na Leona.
Chłopak spojrzał na nią, a ona na niego. Delikatnie wytarł jej łzy opuszkami palców. Po czym dziewczyna przytuliła się do niego.
-Przepraszam. -rzekł.
-Nie powinnam była...
-...
-Wybaczyć ci...To nie twoja wina. Tylko moja. Nie zasłużyłeś na to.
-O czym mówisz?
-Cały czas mnie przepraszasz. Kiedy to nie twoja wina. Tylko moja. Więc proszę, nie przepraszaj. Kocham cię. Zabrałeś mój ból. Tak długo go odczuwałam. Zabrałeś przeszłość. Wyleczyłeś mnie. Dziękuje.
-Niema za co? Hehe -dziewczyna na te słowa tylko się uśmiechnęła niepewnie. Jakby on nie rozumiał jak ważne były te słowa. Leon całkowicie rozumiał to co mu powiedziała. Po prostu nigdy nie słyszał od kogokolwiek tego typu słów.
-Lądujemy. Prosimy zapiąć pasy. -powiedziała Stewardessa.
Po wylądowaniu pojechali do hotelu. Pokój Vilu wyglądał tak samo jak jej prawdziwy w domu. German zadzwonił mówiąc, że zrobi wszystko by czuła się jak w domu. Tak też się stało.
Viola miała oddzielny pokój. Niestety jej sąsiadem jest Diego, a dobrą wiadomością jest to, że Leon też jest obok. Dziewczyna zaczęła się rozpakowywać. Wtem do jej pokoju wszedł Leon.
-Hej. -następnie podszedł i delikatnie ucałował jej polik.
-Cześć. Już się rozpakowałeś?
-W końcu zaraz będzie leciał film w kinie obok.
-Dobrze zaraz do was dojdę.
-Czekam na dole. -Violetta przebrała się i była już gotowa wyjść kiedy ktoś do niej zapukał. Automatycznie powiedziała -Leon, otwarte. Ku jej zdziwieniu do pokoju wszedł Diego.
-Co ty tu robisz? Wyjdź z tond!
-Proszę, nie krzycz.
-Co ci się stało w rękę?
-Po bójce z twoim chłopakiem.
-To przez ciebie tak się zdenerwował.
-Powiedział ci czemu?
-Co to ma znaczyć. Diego mówiłam ci już. Wyjdź.
-Chciałem cie przeprosić. Ciebie i Leona. Trochę się zagalopowałem co? Tak jak w stajni Michała.
-Haha. Pamiętasz to jeszcze? -Vilu powiedziała zdziwiona.
-Tak wtedy po raz pierwszy cię pocałowałem. -zbliżył się do niej.
-Diego wyjdź! Masz w tej chwili wyjść! -zaczęła krzyczeć Violetta. Diego wyszedł zdenerwowany z pokoju, trzaskając drzwiami.Dziewczyna położyła się na łóżku. Zakrywając twarz poduszką.
Po 10 minutach czekania Leon, wrócił się do Violi i zapukał.
Nikt nie odpowiadał.
-Hej. Violetta. -dziewczyna rozpoznała głos chłopaka.
-(ciężko wzdychnęła) Leon. -po czym otworzyła szybko drzwi. Nie zdążył zrobić nawet jednego kroku. Violetta rzuciła mu się w ramiona. Płakała.
-Die...Diego.
-Co się stało?
-Był tu. Chciał mnie pocałować... -kiedy tylko wypowiedziała te słowa chłopak wypuścił ją z ramion i czym prędzej udał się do pokoju Diego. Drzwi były zamknięte. Jego już tam nie było.
-Jak to się stało, że był u ciebie?
-Ktoś pukał. Więc pomyślałam, że to ty. Powiedziałam Leon wejdź. Wszedł Diego. Krzyczałam i mówiłam mu żeby wyszedł. Powiedział wtedy, że chciał przeprosić. Spytałam co mu się stało w rękę. Powiedział, że to podczas waszej bójki. Wtedy wspomniał o naszym pierwszym pocałunku. Podszedł i chciał mnie pocałować. Powiedziałam mu żeby wyszedł i wyszedł. -Leon przytulił Violettę widząc, że ledwo mu o tym mówi.
-Może chodźmy już do tego kina bo zaczną się martwić.
-Tak. Chodźmy. -poszli na komedie.
W tym czasie Diego szedł przez ulice Madrytu. Spotkał Francesce.
-Uważaj jak chodzisz!
-Mówisz to do mnie? To ty wszedłeś na mnie.
-Nie jesteś w kinie z przyjaciółmi? -powiedział sarkastycznie.
-Nie, nie jestem. Jak widać.
-Dobra przepraszam. Lepiej ci?
-Jaki ty masz problem co?
-To znaczy?
-Nieważne. -odrzekła Francesca.
-Chyba myślę o czym ty w tej chwili. -odparł.
-To znaczy?
-Kochasz kogoś. Mimo tego, że on coś do ciebie czuję, nie pokaże tego. To tak jakbyś pragnął czegoś tak bardzo, że tylko ty to widzisz.
-Że tylko ty tak naprawdę kochasz...
-Tak...
-Chyba powinnam już wracać.
-Jeśli chcesz mogę cie odprowadzić.
-...Czemu nie? - szli tak powoli, stale rozmawiając na nowy temat. Violetta i Leon wrócili do hotelu. Nagle do Leona zadzwonił telefon.
-Leon?
-Tak?
-Federico.
-Hej. Czemu dzwonisz?
-To tak się wita kumpla? - w tejże chwili Federico stanął w drzwiach hotelu.
-Co ty tu robisz?
-Jestem...
-Zauważyłem.
-Kim jest ta dziewczyna? -Fede spojrzał się na samotnie siedzącą Viole.
-Chodzi ci o Violettę?
-Chodzi mi o tą co siedzi samotnie.
-Violettę.
-Tak... Ma ładne imię. -oznajmił.
-Federico...
-Ty jesteś Federico? -podszedła do nich Viola.
-Zgadza się, a ty jesteś Violetta.
-Owszem. Leon dużo o tobie mówił.
-Mi o tobie nie za bardzo, a szkoda. -Vilu delikatnie poczerwieniała słysząc taki komplement.
-No Federico gdzie się zatrzymałeś? -powiedział lekko zdenerwowany Leon.
-W pokoju nr 27.
-To dziwne. Jestem w 28. -odparła Violetta.
-Ja bym nazwał to przeznaczeniem.
-Nie masz nic do roboty? -zdenerwował się Leon.
-O co ci chodzi? -zdziwił się kolega.
-To może ja już pójdę. -powiedziała Violetta.
-Do zobaczenia. -rzekł Federico. Dziewczyna następnie poszła pospiesznie do pokoju.
-Co ci się stało? -zaciekawił się Fede.
-Koleś...
-Co?
-Nie potrafisz się domyślić?
-A, pewnie ci się podoba. Nie dziwie się.
-Federico!
-O co ci chodzi?
-Co tu robi Ludmiła?
-O nie, nie, tylko nie ona.
-A co to za reakcja Fede?
-Cały czas jest rozpieszczona. Wszystkich wykorzystuję. Myśli, że jest Supernovą, ale ona w końcu wybuchnie. Będzie tylko częścią galaktyki. Przecież zamiast tego mogłaby być naprawdę cudowną gwiazdą.
-Chyba wpadła ci w oko.
-Daj se spokój.
-Gdzie jest pokój 26? -rzekła Ludmiła do recepcji.
-Haha. Słyszałeś będzie obok ciebie. Przeznaczenie nie sądzisz?-powiedział Leon.
-Przeznaczeniem jest pokój obok Violetty, a nie obok Ludmiły.
-Stary! Przestań nie rozumiesz, że ja i Violetta...
-O sory mam telefon. -przeszkodził mu Federico.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz