czwartek, 20 listopada 2014
niedziela, 16 listopada 2014
Nowi sąsiedzi-Rozdział 15
Nowi sąsiedzi
Rozdział 15
Violetta wciąż siedziała obok Leona. Jednak już na niego nie patrzała. Cały czas spoglądała przed siebie. Leon natomiast zerkał na Viole. Wiedział, że po tym co się stało szybko mu nie wybaczy. Chłopak zastanawiał się też czemu. Przecież Diego to Diego. Zawsze źle ją traktował. Przynajmniej przy nim. Według niego. Rozmyślał tak dość długo. Nim się obejrzeli została tylko 1 godzina i będą na miejscu. Leon nie mógł wytrzymać tej ciszy, a Violetta miała już łzy w oczach. Nie wiedziała co zrobić. Gdzieś tam głęboko odczuwała ból przez ich bójkę. Nie dlatego, że coś mogło się stać jej chłopakowi, tylko Diego. Wtedy zastanowiła się czy może faktycznie Diego się zmienił. Znała go zbyt dobrze aby znów mu zaufać tak jak kiedyś. Dziewczyna kochała Leona. Nie była tylko pewna czy mocniej niż kiedy była z Diego. Tęskniła za jego(Diego) dowcipami i momentami kiedy ją przytulał. Na szczęście w tym momencie też zdała sobie sprawę z tego co zrobił. Przypomniała sobie cały ten ból i zaczęła go odczuwać na nowo. Nagle zaczęły płynąc jej łzy, spokojnie jedna po drugiej. Każda spływała tą samą drogą. Wtem jedna się oddzieliła i spadła na Leona.
Chłopak spojrzał na nią, a ona na niego. Delikatnie wytarł jej łzy opuszkami palców. Po czym dziewczyna przytuliła się do niego.
-Przepraszam. -rzekł.
-Nie powinnam była...
-...
-Wybaczyć ci...To nie twoja wina. Tylko moja. Nie zasłużyłeś na to.
-O czym mówisz?
-Cały czas mnie przepraszasz. Kiedy to nie twoja wina. Tylko moja. Więc proszę, nie przepraszaj. Kocham cię. Zabrałeś mój ból. Tak długo go odczuwałam. Zabrałeś przeszłość. Wyleczyłeś mnie. Dziękuje.
-Niema za co? Hehe -dziewczyna na te słowa tylko się uśmiechnęła niepewnie. Jakby on nie rozumiał jak ważne były te słowa. Leon całkowicie rozumiał to co mu powiedziała. Po prostu nigdy nie słyszał od kogokolwiek tego typu słów.
-Lądujemy. Prosimy zapiąć pasy. -powiedziała Stewardessa.
Po wylądowaniu pojechali do hotelu. Pokój Vilu wyglądał tak samo jak jej prawdziwy w domu. German zadzwonił mówiąc, że zrobi wszystko by czuła się jak w domu. Tak też się stało.
Viola miała oddzielny pokój. Niestety jej sąsiadem jest Diego, a dobrą wiadomością jest to, że Leon też jest obok. Dziewczyna zaczęła się rozpakowywać. Wtem do jej pokoju wszedł Leon.
-Hej. -następnie podszedł i delikatnie ucałował jej polik.
-Cześć. Już się rozpakowałeś?
-W końcu zaraz będzie leciał film w kinie obok.
-Dobrze zaraz do was dojdę.
-Czekam na dole. -Violetta przebrała się i była już gotowa wyjść kiedy ktoś do niej zapukał. Automatycznie powiedziała -Leon, otwarte. Ku jej zdziwieniu do pokoju wszedł Diego.
-Co ty tu robisz? Wyjdź z tond!
-Proszę, nie krzycz.
-Co ci się stało w rękę?
-Po bójce z twoim chłopakiem.
-To przez ciebie tak się zdenerwował.
-Powiedział ci czemu?
-Co to ma znaczyć. Diego mówiłam ci już. Wyjdź.
-Chciałem cie przeprosić. Ciebie i Leona. Trochę się zagalopowałem co? Tak jak w stajni Michała.
-Haha. Pamiętasz to jeszcze? -Vilu powiedziała zdziwiona.
-Tak wtedy po raz pierwszy cię pocałowałem. -zbliżył się do niej.
-Diego wyjdź! Masz w tej chwili wyjść! -zaczęła krzyczeć Violetta. Diego wyszedł zdenerwowany z pokoju, trzaskając drzwiami.Dziewczyna położyła się na łóżku. Zakrywając twarz poduszką.
Po 10 minutach czekania Leon, wrócił się do Violi i zapukał.
Nikt nie odpowiadał.
-Hej. Violetta. -dziewczyna rozpoznała głos chłopaka.
-(ciężko wzdychnęła) Leon. -po czym otworzyła szybko drzwi. Nie zdążył zrobić nawet jednego kroku. Violetta rzuciła mu się w ramiona. Płakała.
-Die...Diego.
-Co się stało?
-Był tu. Chciał mnie pocałować... -kiedy tylko wypowiedziała te słowa chłopak wypuścił ją z ramion i czym prędzej udał się do pokoju Diego. Drzwi były zamknięte. Jego już tam nie było.
-Jak to się stało, że był u ciebie?
-Ktoś pukał. Więc pomyślałam, że to ty. Powiedziałam Leon wejdź. Wszedł Diego. Krzyczałam i mówiłam mu żeby wyszedł. Powiedział wtedy, że chciał przeprosić. Spytałam co mu się stało w rękę. Powiedział, że to podczas waszej bójki. Wtedy wspomniał o naszym pierwszym pocałunku. Podszedł i chciał mnie pocałować. Powiedziałam mu żeby wyszedł i wyszedł. -Leon przytulił Violettę widząc, że ledwo mu o tym mówi.
-Może chodźmy już do tego kina bo zaczną się martwić.
-Tak. Chodźmy. -poszli na komedie.
W tym czasie Diego szedł przez ulice Madrytu. Spotkał Francesce.
-Uważaj jak chodzisz!
-Mówisz to do mnie? To ty wszedłeś na mnie.
-Nie jesteś w kinie z przyjaciółmi? -powiedział sarkastycznie.
-Nie, nie jestem. Jak widać.
-Dobra przepraszam. Lepiej ci?
-Jaki ty masz problem co?
-To znaczy?
-Nieważne. -odrzekła Francesca.
-Chyba myślę o czym ty w tej chwili. -odparł.
-To znaczy?
-Kochasz kogoś. Mimo tego, że on coś do ciebie czuję, nie pokaże tego. To tak jakbyś pragnął czegoś tak bardzo, że tylko ty to widzisz.
-Że tylko ty tak naprawdę kochasz...
-Tak...
-Chyba powinnam już wracać.
-Jeśli chcesz mogę cie odprowadzić.
-...Czemu nie? - szli tak powoli, stale rozmawiając na nowy temat. Violetta i Leon wrócili do hotelu. Nagle do Leona zadzwonił telefon.
-Leon?
-Tak?
-Federico.
-Hej. Czemu dzwonisz?
-To tak się wita kumpla? - w tejże chwili Federico stanął w drzwiach hotelu.
-Co ty tu robisz?
-Jestem...
-Zauważyłem.
-Kim jest ta dziewczyna? -Fede spojrzał się na samotnie siedzącą Viole.
-Chodzi ci o Violettę?
-Chodzi mi o tą co siedzi samotnie.
-Violettę.
-Tak... Ma ładne imię. -oznajmił.
-Federico...
-Ty jesteś Federico? -podszedła do nich Viola.
-Zgadza się, a ty jesteś Violetta.
-Owszem. Leon dużo o tobie mówił.
-Mi o tobie nie za bardzo, a szkoda. -Vilu delikatnie poczerwieniała słysząc taki komplement.
-No Federico gdzie się zatrzymałeś? -powiedział lekko zdenerwowany Leon.
-W pokoju nr 27.
-To dziwne. Jestem w 28. -odparła Violetta.
-Ja bym nazwał to przeznaczeniem.
-Nie masz nic do roboty? -zdenerwował się Leon.
-O co ci chodzi? -zdziwił się kolega.
-To może ja już pójdę. -powiedziała Violetta.
-Do zobaczenia. -rzekł Federico. Dziewczyna następnie poszła pospiesznie do pokoju.
-Co ci się stało? -zaciekawił się Fede.
-Koleś...
-Co?
-Nie potrafisz się domyślić?
-A, pewnie ci się podoba. Nie dziwie się.
-Federico!
-O co ci chodzi?
-Co tu robi Ludmiła?
-O nie, nie, tylko nie ona.
-A co to za reakcja Fede?
-Cały czas jest rozpieszczona. Wszystkich wykorzystuję. Myśli, że jest Supernovą, ale ona w końcu wybuchnie. Będzie tylko częścią galaktyki. Przecież zamiast tego mogłaby być naprawdę cudowną gwiazdą.
-Chyba wpadła ci w oko.
-Daj se spokój.
-Gdzie jest pokój 26? -rzekła Ludmiła do recepcji.
-Haha. Słyszałeś będzie obok ciebie. Przeznaczenie nie sądzisz?-powiedział Leon.
-Przeznaczeniem jest pokój obok Violetty, a nie obok Ludmiły.
-Stary! Przestań nie rozumiesz, że ja i Violetta...
-O sory mam telefon. -przeszkodził mu Federico.
300 wyświetleń
Wiem że ostatnio dziękowałam za 200 wyświetleń. Dziś dziękuje za 300+ wyświetleń jesteście niesamowitymi czytelnikami z tej o to okazji i z nudów XD piszę już dla was kolejny rozdział, ale ostrzegam, że dojdzie do ostrej kłótni. Tak poza zmartwieniami dam wam kolejną nowość w następnym rozdziale Ludmiła i Federico. Pytanie mam dla was czy chcecie Diegocesce. Diego i Fran jako parę. Muszę wiedzieć. ;)
czwartek, 13 listopada 2014
W drodze do Madrytu-Rozdział 14
W drodze do Madrytu
Rozdział 14
(osoby, które chcą się dowiedzieć o tym rozdziale, proszę przeczytać wcześniejszy post [mój 1 prolog])
Violetta,Leon,Camilla,Francesca, osoby, które miały być w samolocie.
Pasażerowie siedzą na miejscach. Leon przy oknie. Od strony Leona są Vilu,Fran i Cami.
Dziewczyny rozmawiały ze sobą, do momentu usłyszenia ciężkiego wydechu chłopaka.
Zdenerwowany Leon miał już podnieść ton, lecz się powstrzymał.
-O co chodzi? -spytała Violetta.
-Yhmm...to dziecko bez przerwy kopie moje siedzenie.
-...Haha -zaśmiała się dziewczyna.
-Naprawdę nie rozumiem twojego poczucia humoru.
-Wielka szkoda (śmiała się pod nosem).
-Ahhh.
-Nie przejmuj się tym chłopcem. -po czym się uśmiechnęła.
Nagle usłyszano Camille.
-Jeśli jeszcze raz kopniesz mój fotel to osobiście(...)
-Cami. -szybko Fran uszczypała koleżankę.
Chłopiec od razu się odsunął. Cała 3-ka spojrzała na Camille.
-No co?
Nagle usłyszano od przechodzącej właśnie stewardessy komunikat: Pozostało jeszcze 6 godzin lotu.
Przepraszamy za opóźnienia.
4-ka przyjaciół postanowiła się wyspać. Nie pospali zbyt długo gdyż obudzili się godzinę po komunikacie. Pozostało jeszcze 5 godzin lotu. Ku ich zdziwieniu nagle przeszedł koło nich Diego i Lara trzymając się za ręce. Nie dało się ukryć szoku jaki właśnie odczuwali.
-Siema. -odrzekł Diego. Usiadł siedzenie przed nimi. Lara obok niego. Paczka przyjaciół zaczęła rozmawiać jakby chcieli, lecz nie potrafili zapomnieć teraz przed nimi TEJ "pary".
Nagle rzekły dziewczyny do 2-ki osób przed nimi.
-A tak właściwie to nie pomyliliście lotów? Do psychiatry nie w tą stronę -Fran.
-Ja i tak myślę, że i on by nie pomógł- Cami.
-Może zastanów się 2 razy, zanim coś powiesz -odrzekła Lara.
-Nie rozmawiaj z głupkami, bo z głupkami się nie rozmawia.-powiedział Diego.
-Kto to mówi? Patrzałeś kiedyś w lustro? -dopowiedział Leon.
-Nie tak często jak ty lalusiu.
Leon wstał z siedzenia już podszedł i miał "dotknąć" pięścią jego twarzy, kiedy Violetta delikatnie odepchnęła jego pięść od twarzy Diego.
-Naprawdę nie warto. -po tych słowach Diego uśmiechnął się pewnie.
-Z powodów braku paliwa wylądujemy na najbliższym lotnisku. Przepraszamy za usterki.
Wszyscy w samolocie stali się ze spokojnych na podenerwowanych. Podczas tankowania samolotu większość osób wykorzystała ten czas na krótkie zwiedzanie. Violetta poszła z dziewczynami do toalety. W samolocie zostali tylko Diego i Leon.
-Co ty tu robisz Diego? -powiedział Leon.
-Lece do Madrytu z Larą. Tylko nie mów, że nic ci nie powiedziała. Wróciliśmy do siebie. Będę z nią w Madrycie przez 2 tygodnie.
-Nie obchodzi mnie to z kim i na ile tylko czemu.
-Szczerze? Jest mnóstwo pięknych dziewczyn w Madrycie, ale choć nie wiem jakbyś chciał to i tak odzyskam Violette. Może jak na razie być ślepa i nie dostrzegać tego jak duży błąd popełniła chodząc z tobą, a i tak zobaczy z moją pomocą bądź bez niej. -Leon wstał z siedzenia i podszedł do Diego.
-Nie zbliżaj się do niej.
-Haaha, -uśmiechał się pewnie. Leon walnął go pięścią z całej siły w twarz. Następnie zaczęli się bić.
Po chwili wróciła Violetta. Próbowała ich rozdzielić.
-Przestańcie! -ale na nich to nie zadziałało, więc wyszła. Leon uspokoił się od razu i pobiegł za nią.
-Violetta! -szukał dziewczyny.
-Hej. Widziałyście może Viole?
-Przecież szła do samolotu. -rzekła Fran.
-Zobaczyła jak biłem się z Diego.
-Dobrze mu tak, ale wracając do Vilu to nie mam pojęcia gdzie może być. -dodała Camilla.
-Oby nie zabłądziła.-wystraszyła się Francesca.
-Widzę ją! -krzykła Cami.
-Violetta... -chciał dokończyć chłopak.
-Nie odzywaj się do mnie przez resztę drogi.
Wszyscy wrócili do samolotu.
Jesteście ciekawi co będzie w następnym rozdziale? Jeśli tak to pobudźcie wyobraźnie i czekajcie.
niedziela, 20 lipca 2014
Dziękuje
Dziękuje wszystkim za te 200 wyświetleń. Z tej oto okazji mam dla was zapowiedź następnych kilku rozdziałów.
Mój 1 Prolog.
Mój 1 Prolog.
Violetta-Pamiętnik
Przez ten pożar wszyscy ze studia mają wcześniejsze wakacje. Z tej też okazji mój tata wpadł na pomysł wyjechania do Madrytu. Nie ukrywam, że bardzo się cieszyłam z tej nowiny, ale po chwili pomyślałam o Leonie, Cam i Fran. Namawiałam tatę aby zgodził się zabrać ich z nami. Cały dzień go o to prosiłam, aż się zgodził. Rodzice Leona i Camili byli od razu na tak, był tylko problem z tatą Fran. Dopiero kilka dni później wszyscy się zgodzili i wyjechaliśmy. Bardzo niezręczną niespodzianką był Diego z Larą w samolocie. Wyszło na to, że lecieli z nami. Było wiele kłótni.
Kto by pomyślał, że Madryt zrobi nam tyle niespodzianek, a Leon nie wytrzyma. Ah ten Madryt.
To dopiero początek, jakbym się rozpisała to by wyszła książka.
Leon-Jego dalsza wersja
Zatem jesteśmy w Madrycie. Diego zaczął przesadzać więc.. dostał.
Nie rozumiem czemu Lara leciała z nami, oprócz faktu, że Diego się dziwnie zachowuje.
Jednego Violetta wiedzieć nie może...Jeśli się dowie o Ludmile i Federico to wpadnie w szał.
Ode mnie dla was
Wystarczy wam tej zapowiedzi piszę rozdział. Dzięki Prologowi w następnym rozdziale pamiętajcie, że akcja dzieje się już w samolocie. Oczywiście zanim samolot będzie jeszcze wspomnienie o prologu :)
Miłego dnia i wesołych wakacji.
Pożar-Rozdział 13
Pożar-Rozdział 13
Violetta zeszła na dół. Była godzina 09:10. Miała sen. Śniło jej się, że stanie się coś złego.
W kuchni, po wypiciu herbaty zadzwoniła do Leona.
L.-Cześć. Wszystko w porządku?
V.-Tak, znaczy...nie.
L.-Co się stało?
V.-Wolę wiedzieć czy u ciebie jest wszystko w porządku.
L.-Tak. Co miało się stać?
V.-Nic, nie ważne.
L.-Jak byłoby nieważne to byś nie zadzwoniła. Pamiętaj, możesz mi wszystko powiedzieć.
V.-Pomyślisz, że to żałosne, ponieważ dzwonie z tego powodu.
L.-Skąd.
V.-No dobrze...miałam zły sen.
L.-Dlatego cię niema w Studio?
V.-CO? Która jest godzina?
L.-Teraz jest 09:25.
V.-Czemu nie mówiłeś tak od razu!
L.-Myślałem, że może źle się czujesz skoro cię niema, ale teraz to chyba zaspałaś przez ten sen.
V.-Dobra, muszę się pospieszyć. Pa.
L.-P...-nie zdążył gdyż Violetta się rozłączyła, następnie udała się na górę.
Ubrała się, umyła. Szybko pobiegła do Studio. Spóźniła się na szczęście tylko na 1 lekcję.
V.-Przepraszam... za spóźnienie. -powiedziała zdyszana dziewczyna, która wbiegła do sali śpiewu.
Angie, nauczycielka była lekko rozczarowana spóźnieniem jednej z nowych uczennic.
V.-Naprawdę przepraszam, ale zaspałam.
A.-No dobrze, ale mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz.
V.-Tak, tak. Obiecuję.
A.-No dobrze. Więc tak jak mówiłam robimy duety.-podczas wymawiania tych słów Vilu usiadła obok Leona.
A.-Robimy duety. Dobieramy się sami. Macie za zadanie stworzyć piosenkę o miłości. Wasz czas to miesiąc. Jeszcze zastanawiamy się nad miejscem gdzie zaśpiewacie w waszych duetach, ale jak już je znajdziemy to zostaniecie wezwani do Auli. Zatem zacznijcie się już dobierać. Macie jeszcze 20 minut lekcji, nie zmarnujcie jej. Ja muszę wyjść na chwilę. Wrócę za około 10 minut. Jak przyjdę chcę widzieć już dobrane duety.-następnie wyszła. Były już pierwsze duety. Jedyna osoba bez pary to Diego. Brakowało jednej uczennicy dlatego też Diego nie miał z kim śpiewać. Uczennica, której brakowało niestety wyjechała, więc Diego musiał dojść do któregoś duetu. Angie, wróciła.
A.- I jak? Czemu Diego niema pary?
D.-Niema jednej uczennicy.
A.-Racja. Cecilia wyjechała do swojego rodzinnego kraju, z powodów osobistych. Musisz dojść do jakiegoś z duetów. Aby nie było nie potrzebnych kłótni i nieporozumień dojdziesz do duetu.....Leona i Violetty. -Violetta i Leon spojrzeli na siebie gniewnym wzrokiem. Diego zaś spojrzał na nich uśmiechnięty z takiego sukcesu. Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy wyszli. Jedynymi, którzy zostali byli Leon i Viola.
V.-Czy Diego nie może dojść do innej grupy?
A.-A to dlaczego?
L.-Z powodów osobistych.
A.-Hmm...przykro mi, ale już za późno. Może nie będzie tak źle.-Violetta i Leon wyszli.
V.-Trudno...trzeba będzie go jakoś znieść.
L.-Taaa.
V.-Też czujesz ten zapach dymu?
L.-Tak. Dobiega z sali chemicznej.
-Pali się! Pożar! -było wyraźnie słychać głos wystraszonej kobiety z sali. Kobieta wybiegła. Cała sala była w płomieniach. Po chwili ogień był coraz dalej. Rozprzestrzeniał się bardzo szybko.
Leon szybko włączył alarm pożarowy. Na szczęście wszyscy uczniowie robili co w ich mocy aby spowolnić ogień. Straż przyjechała w idealnym momencie. Szybko zgasili pożar. Niestety Antonio oznajmił, że szkoła będzie naprawiana blisko dwóch miesięcy. Czyli zostanie im kilka dni lekcji i wakacje. Duety zostały przełożone. Wszyscy wzięli swoje rzeczy, po czym poszli do domów.
Violetta korzystając z okazji poszła odprowadzić Leona. Opowiedziała mu co jej się śniło.
L.-Proroczy sen. Szkoła zamknięta...
V.-Niestety. Na szczęście też. Szczęście w nieszczęściu.
L.-Racja. Wiem co masz na myśli.-dotarli przed dom Leona.
V.-To ja już chyba wrócę.
L.-Czemu?
V.-Muszę powiedzieć tacie o pożarze. Poza tym jestem ciekawa co Diego mu teraz wmawia.
L.-Zadzwoń po prostu do taty i po sprawie.
V.-I myślisz, że pozwoli mi tu zostać?
L.-Nie wiem, ale na pewno bardzo cię kocha.
V.-Może...
L.-Poza tym nie tylko on cię bardzo kocha.
V.-Czyżbym miała wielbiciela?-zaśmiała się Viola.
L.-Kocham cię.
V.-Ja ciebie też.-ich usta się zbliżyły. Przerwało im nagłe t rąbnięcie auta jej taty.
German (czyt. Herman)-A więc faktycznie tu jesteś? Mogłaś przynajmniej mi powiedzieć. Albo choćby zadzwonić.
V.-Właśnie miałam.
G.-Widzę.
L.-Przecież ona mówi prawdę.
G.-Nie wtrącaj się!
V.-Nie mów do niego w ten sposób.
G.-Jestem twoim ojcem.
V.-I to jest jedyna twoja wymówka.-Violetta pobiegła do parku obok. Jej ojciec pojechał do domu. Był urażony i zły. Violetta była smutna. Chodziła w kółko po parku. Wtedy podszedł zmartwiony Leon.
L.-Wszystko będzie w porządku. Zaufaj mi.
V.-Ufam. Ja po prostu...nie wiem co myśleć. Jest uparty i mnie nie rozumie.
L.-Troszczy się o ciebie i martwi się. To chyba dobrze.
V.-Masz rację. Dziękuje.-przytuliła się do chłopaka mocno.
czwartek, 19 czerwca 2014
Urodziny cz.3-Rozdział 12
Urodziny cz.3(ostatnia cz. Urodzin)-Rozdział 12
Violetta skończyła lekcję więc wyszła ze studia. Za nią wybiegł Leon. To była dla niego ostatnia okazja do rozmowy.
-Violetta zatrzymaj się! -krzyknął zdesperowany chłopak.
Ona natomiast tylko przyśpieszyła kroku więc ten złapał ją za rękę.
-Puść. -rzekła stanowczo Viola.
-Proszę, musisz mnie zrozumieć. -powiedział.
-Niby w jaki sposób.
-Czy kiedykolwiek nikt nie powierzył ci tajemnicy której nie możesz nikomu powiedzieć.
-Dobrze. Przepraszam, ale czy to jest powodem by mnie unikać?
-...
-Tak sądziłam.
-Violetta!
-Przestań! Nawet nie potrafisz mi spojrzeć w oczy. Cokolwiek robisz i z kim to twoja sprawa.
-Czyli rozumiesz?
-Tak.
-O matko. Dziękuje. Jutro na pewno znajdę chwilę.
-Chyba mnie nie zrozumiałeś.
-...
-Masz wolną rękę. -po czym odeszła z łzami w oczach. Leon nie zdążył jej znaleźć gdyż szła za szybko. Zgubił ją w parku. Szukał jej lecz nie mógł znaleźć. Violetta natomiast z rękami zakrytymi od łez siedziała na ławce głęboko na skraju parku.
-Co się stało?! -krzyknął zmartwiony Tomas.
-Zostaw mnie! -po czym płakała dalej.
-OK. Tylko, że pójdę jak powiesz mi co się stało. -następnie się uśmiechnął, a dziewczyna odkryła twarz.
-Wszyscy mnie unikają, nawet mój chłopak. Nie ma dla mnie czasu, bo jest "czymś" zajęty.
-Jeżeli naprawdę jest zajęty "czymś" to jest głupi. Zranić tak mocno tak wyjątkową dziewczynę.
-Dzięki? Chyba powinnam już iść. -następnie wstała. Wyczuła napięcie które tworzył Tomas.
-Nie rozumiem chciałem pomóc. -oznajmił patrząc Vilu prosto w oczy.
-Tomas posłuchaj, kocham mimo wszystko Leona. Boję się tylko, że może mnie...
-Zdradzać? -odciążył dziewczynę z ciężkiego oskarżenia. Leon usłyszał tą rozmowę więc podszedł do drzewa które było obok nich. Uśmiechnął się na słowa Vilu "kocham mimo wszystko Leona" , ale i tak zmartwiła go myśl zdrady. Postanowił więc słuchać dalej.
-Nie sądzę, że by mi to zrobił. Po prostu ktoś już kiedyś zranił mnie w ten sposób...i...zaczęło się tak samo. Zachowywał się tak najpierw, a potem zobaczyłam go z inną.
-Leona?
-Nie. Mówię o moim byłym.
-Aha. Sądzisz, że Leon taki nie jest?
-A czemu miałby taki być?
-Właśnie. -wyszedł Leon za drzewa.
-Leon? -rzekła Violetta.
-Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale to, że on próbuje cię nastawić na złe relacje ze mną nie oznacza, że jestem zły.
-Wiem. -odparła.
-Ja nie unikałem bo cię zdradzam. Bo wcale nie zdradzam cię jeśli o to chodzi. Chodzi o to...
-O Leon, tu jesteś! -uratowały niespodziankę Fran i Cami, które zauważyły ich stojących.
-Cześć Viola! -powiedziała Fran.
-Muszę już iść. -poszła w stronę domu lekko wciąż zdołowana dziewczyna.
Kiedy Violetta przekroczyła próg domu czekała ją miła niespodzianka.
-Wszystkiego najlepszego! -krzyknęła gromada uczniów ledwo znanych Violi.
-Dziękuje...-powiedziała niepewnie Violetta.
-Najlepszych urodzin córciu. -przytulił ją German(czyt.Herman).
-Dziękuje. Pójdę do mojego pokoju. Zaraz wrócę. -pobiegła szybko do pokoju. Chwyciła telefon i zadzwoniła do Cami i Fran. Żadna nie odbierała. Zastanawiała się czy zadzwonić do Leona. Nie miała odwagi po ich rozmowie.
-Hej. -wszedł do pokoju z różami Leon.
-Hej. Słuchaj ja nawet nie próbowałam myśleć o tym, że mógłbyś mnie zdradzać. Ja się martwię.
-O co?
-O wszystko. Dziś każdy mnie unikał. Nie wiedziałam, że to była niespodzianka. Złościłam się na ciebie, a nie powinnam. W końcu nie robiłeś niczego co miało mnie zranić.
-Hej...wszystko jest dobrze nie masz powodu do zmartwień. Tak? Są twoje urodziny, a poza tym nie wiem gdzie mam postawić róże.
-Hehe... do wazonu na stoliku. -wsadził je po słowach Violi.
-Czemu jeszcze jesteś taka zmartwiona?
-Tęskniłam. -następnie Leon podszedł i ją przytulił. Pocałował delikatnie w czoło. Siedzieli na łóżku u niej w pokoju. Piękną chwilę zepsuło pukanie do drzwi.
-Można? -zapytała Fran za drzwiami.
Tak, jasne. -powiedziała Violetta.
-Trzymaj to dla ciebie. -po czym podała jej pamiętnik.
-Jest nowiutki. -dodała.
-Dziękuje! -następnie przytuliła przyjaciółkę. Impreza dobiegała końca. Prezent od Diego był ostatnim jaki otworzyła. Gdy zobaczyła naszyjnik z wrażenia otworzyły jej się usta. Diego obserwujący z dumą tą sytuację podszedł.
-Podoba się?
-Nie mogę go przyjąć. -odparła stanowczo.
-Przecież on tobie się podoba.
-Nie rozumiesz. Tak jest ładny, ale jest od ciebie. Naprawdę dziękuje, ale nie przyjmę go.
-Dobrze tylko to był prezent z okazji twoich urodzin, a nie kolejna próba przebaczenia.
-W takim razie... możesz go schować. Dla siebie. Mimo wszystko wciąż ci nie ufam. -wsadziła naszyjnik mu do ręki. Diego poszedł do swojego pokoju. Violetta również. Nagle na dole usłyszała granie pianina. Zeszła i zobaczyła Leona. To była melodia, którą słyszała kiedy grał na ławce. Zaczął śpiewać. Była to piękna piosenka. Od serca. Mówiła o miłości. Dziewczyna słuchała ją z ciekawością i zaintrygowaniem. Gdy skończył grać spytała o tytuł. On powiedział Podemos. Pocałowała go w polik, a on złapał ją za rękę. Nagle słychać było dzwonek jego telefonu.Wyświetlał się napis dom. Dzwoniła jego mama. Odebrał. Przekazała mu aby wracał do domu, bo jest zbyt późno. Chłopak pożegnał dziewczynę. Po czym szybko wyszedł. Violetta zamknęła dom i opisała swoją dzisiejszą przygodę w nowym pamiętniku.
Dobranoc wiernym czytelnikom i tym nowym.
No i temu co zawsze daje wpisowi +. :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

.jpg)

